Relacja Basi Tokarskiej z wycieczki do Sulejówka

W nowym budynku Muzeum Józefa Piłsudskiego - byłam po raz pierwszy i - muszę wyznać – byłam w szoku.

Ale od początku. W niedzielę 15 sierpnia nasze Stowarzyszenie Przyjaciół Zalesia Górnego wspólnie z Zespołem Spotkań, zorganizowało wycieczkę autokarową do Sulejówka, do Muzeum Józefa Piłsudskiego.  Mieliśmy towarzyszyć grupie jadąc z moim synem i jego żoną Basią samochodem , a to ze względu na moją niepełnosprawność. Spóźniliśmy się jednak i straciliśmy kontakt z zalesianami, ku mojemu głębokiemu żalowi. W Sulejówku po przybyciu do kompleksu muzealnego poczułam się trochę zagubiona, ale na szczęście zajęły się nami panie z Zalesia, Miłka Nowik i Nina Wierzbicka, a także kilku harcerzy. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu osadzono mnie na wózku inwalidzkim, dzięki czemu wytrzymałam kilkugodzinny pobyt w ogrodzie i salach muzeum. Tu szczególnie podziękowanie dla Milki, która sprawnie postarała się o wózek i dla harcerzy, którzy potem cały czas go prowadzili. Utworzyła się mała grupka, oprócz nas, Miłki i Niny, był jeszcze niepełnosprawny harcerz na wózku, pod przewodem pani Agnieszki Kaczmarskiej, kuratora wystawy. Niestety zamknięty z powodu remontu był Milusin – dworek, w którym mieszkał Marszałek do przewrotu majowego. Po pobieżnym obejrzeniu ogrodu udaliśmy się do głównego budynku Muzeum. Nie wiedziałam, o jakim budynku, o jakich salach mówiono.  Kilka lat temu byłam w kontakcie z Muzeum przesyłając tam materiały o moim Ojcu, Legioniście. Mówiło się wtedy o projekcie budowy muzeum poświęconego pamięci Marszałka.  W 1918 r. w maju ktoś napisał na stronie Muzeum:

Muzeum jest obecnie w przebudowie (chodzi zapewne o Milusin) i nie można niestety wejść do środka (…) Widziałem natomiast prezentacje dotyczące docelowego wyglądu muzeum. Będzie ciekawie. Śledźmy teraz kiedy zostanie uruchomione.

Czytam kolejny wpis: jest luty 1919 rok, wszystko zamknięte, a    nowy budynek zajmie jeszcze parę lat, aby go ukończyć.

Minęły dwa lata i w maju bieżącego roku muzeum zostało otwarte i oto już stoję u wrót wspaniałego gmachu   Składający się z dwóch „serc” kompleks muzealno-edukacyjny tworzy unikatowe w skali całego kraju połączenie kameralności historycznego dworku i terenów wokół niego z nowoczesną przestrzenią nowego budynku – czytamy na stronie internetowej Muzeum.

Zwiedzamy kolejne sale, podziwiam ilość i jakość zgromadzonych muzealiów i sposób ich eksponowania. Patrzę na to jako córka Legionisty walczącego pod dowództwem Marszałka w I pułku piechoty I Brygady Legionów. Pojawiają się nazwy i obrazy znane mi nie tylko z nauki historii, ale i ze wspomnień mojego Ojca, spisanych już na emigracji. Pojawiają się nazwy: Krzywopłoty, Limanowa, Kostiuchnówka i inne. Dzięki ciekawej narracji oprowadzającej nas p. Agnieszki poznaję nowe fakty z działalności Marszalka w Jego drodze do niepodległości Polski. Mimo wielu lektur na ten temat nie znałam na przykład faktu oddzielnych wypraw dwóch panów Piłsudskiego i Dmowskiego, prawie w tym samym czasie, do Japonii. Obaj chcieli uzyskać pomoc tego kraju dla sprawy niepodległości Polski, choć każdy innymi drogami. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że obaj mimo zasadniczo różnych poglądów, rozmawiali w Tokio kilka godzin, prowadząc dialog mimo zasadniczych różnic w poglądach. Nie przeszkodziło to również w delegowaniu później Romana Dmowskiego przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego na pokojowe rozmowy w Wersalu w 1918 r. Taka była wówczas kultura polityczna, a może też osobista kultura obu panów!

Wracając do sal muzealnych pragnę w tym miejscu podziękować twórcom Muzeum, szczególnie naszemu sąsiadowi panu profesorowi Grzegorzowi Nowikowi, współtwórcy i wicedyrektorowi Muzeum, za Jego pełen zaangażowania wkład do dzieła upamiętnienia ważnych dla Polski wydarzeń, szczególnie roli Marszałka w drodze do niepodległości. Dziękuje również za chwile wzruszeń, jakie przeżyłam patrząc na eksponaty, z których najważniejszy dla mnie był mundur Marszałka, w którym był pochowany i po trzech latach ekshumowany w celu przeniesienia do innej trumny, mundur odświeżony, jak nowy! Dziękuję również pani Agnieszce za jej wyczerpujące i świetnie podawane informacje – czuło się Jej miłość do całego dzieła i staranie o wprowadzenie zwiedzających w klimat wydarzeń sprzed 100 lat. Serce, a nie szybkie recytowanie wyuczonych informacji!

Po ok. 3 godzinach wędrówki po nowoczesnym wnętrzu głównego gmachu Muzeum nasza mała grupka i część pozostałych zalesian udała się na dziedziniec, na koncert Ferajny z Hoovera.

Czekały mnie nowe wzruszenia, gdy słuchałam dawnych piosenek wykonywanych w ciekawej aranżacji sympatycznego zespołu wokalnego, w stylu piosenki ulicznej. Piosenki pochodziły z kolejnych epok, od wojennych, legionowych, przez okres międzywojenny, okupację w czasie II wojny światowej i Powstanie Warszawskie. Te ostatnie są mi szczególnie bliskie jako sanitariuszce z powstania. W pewnym momencie zobaczyłam Tadeusza Browarka podchodzącego do podium – coś tam, szeptał do ucha prowadzącego koncert i zaczął wskazywać placem w moim kierunku.  Po piosence o sanitariuszce Małgorzatce pomyślałam: czy zaśpiewają Marsz Mokotowa –bardzo tego pragnęłam. I oto prowadzący koncert wskazuje na mnie i przedstawia mnie jako sanitariuszkę Jolę z Mokotowa. Zrobiono mi owację na stojąco, co oczywiście przyjęłam jako swego rodzaju hołd dla powstańców, szczególnie dla sanitariuszek Powstania, a nie dla mnie osobiście. Potem zagrano i zaśpiewano Hymn Mokotowa – wszyscy widzowie wstali i kto mógł włączył się w ten śpiew. A mnie jak zwykle polały się łzy! Dziękuję Tadeuszowi za inicjatywę, zespołowi za piękne wykonanie Hymnu, wszystkim za śpiew i oklaski. Wzruszyło mnie też to, co wydarzyło się już po zakończeniu koncertu. Podeszło do mnie kilku panów – tatusiów z dziećmi, nawiązała się miła rozmowa a mnie cieszyło żywe zainteresowanie młodego pokolenia warszawskimi powstańcami.

I tak zakończył się dla mnie świąteczny dzień 15 sierpnia 2021 roku. Żałowałam tylko, że nie mogłam wsiąść do autokaru razem z zalesianami, podobno było w nim radośnie w drodze powrotnej do Zalesia!

Na zakończenie dziękuję organizatorom święta w Sulejówku i widocznym wszędzie harcerzom za świąteczny nastrój i dobrą organizację pobytu , naszym  organizatorom z SPZG : państwu Nowikom i Kozłowskim, a także Ninie Wierzbickiej i Krysi Staweckiej za pomaganie mi w trudzie zwiedzania Muzeum.

 

Składający się z dwóch „serc” kompleks muzealno-edukacyjny tworzy unikatowe w skali całego kraju połączenie kameralności historycznego dworku i terenów wokół niego z nowoczesną przestrzenią nowego budynku – czytamy na stronie internetowej Muzeum.

Barbara Tokarska

Powered with Quick.CMS